Od autorki: Stwierdziłam, że wstawiając ten rozdział na raz niewiele osób go przeczyta. Wyszedł mi po prostu tak cholernie długi, że sama nie wiem w jaki sposób udało mi się znaleźć aż tyle weny i czasu. Polecam wam włączyć jakąś spokojną, delikatną piosenkę. Będzie się lepiej czytać, a efekt może być znaczni lepszy niż bez podkładu.
Pierwsza część ... a zresztą, starałam się napisać tak, żeby każdy zrozumiał co się dzieje. :) Tutaj narratorem nie będzie Cat, tylko osoba trzecia.
Pisałam to zła na cały świat, stąd też taki dość smutny nastrój. Kubek kakao bardzo pomaga. ♥
Polecam zatrzymanie muzyki lecącej na blogu i włączenie np. czegoś takiego: I see fire ,My Immrotal, Hello.
Ciemność panoszyła się po świecie niczym bezdomny, ubrany w stare wysłużone koszule staruszek. Łuna biało-pomarańczowego światła latarni oświetlała pobliskie sosny, świerki i jodły, których woń uspokajała umysły przechodniów. Nieliczne kruche płatki spadały na zmarzniętą szklącą się ulicę, na drzewa, zaspy, tak jakby niebo ich żałowało. Ciemne chmury pokrywały nocny dach odcinając księżycowi i gwiazdom widok na ziemię. Gdy sąsiad naszej planety wyglądał zza puszystych struktur od razu rzucał drażniący oczy strumień światła. Szaro-niebieskie promienie księżyca rozświetlały świat. Rozpraszały ciemność nocy, kazały jej odejść precz. Czerń zmieniała się w granat, aż wreszcie okolica była równie jasna jak w dzień. Ukazały się samochody, czarny motor, ciemne ściany budynku szkoły i pobliskich domów. Drzewa rzucały na chodnik cień każdego listka z osobna. Cień padał na...pozostałości po łzach. Zamarznięte maleńkie bryłki lodu były świadkami kłótni dwóch połączonych ze sobą dusz. Obie poczuły to samo, ten sam ból, tę samą rozpacz i tę samą tęsknotę. Chwila rozłamu wydawała się być dłuższa niż całe życie tych dwóch istot. Dziewczyna...krwawiąca, chłopak...umierający. Dwie dusze, ale tylko jedno przeznaczenie. Chwile szczęścia, godziny bólu, dni rozpaczy i lata tęsknoty oraz samotności. Nie chcemy patrzeć jak ludzie ranią siebie nawzajem, bawią się ciałami poległych emocjonalnie jak manekinami. Gdy psychika siada człowiek zostanie wykorzystany jako pokarm dla żadnych rozrywki. Zapewnienie wyżywienia każdemu z osobna zbiera żniwo wielu niewinnych istnień.
Przygarbiona, zakapturzona postać siedziała pod budynkiem szkoły, w której środku wrzał tłum ludzi, z zamknięcia usłyszeć można było wesołą, żywiołową piosenkę. Szkoda, że zabawowy nastrój nie udzielał się każdemu. Niektóre osoby są naznaczone na ból i cierpienie. Pech krąży nad ich głowami w postaci wielkiego kruka. Ugryzienie samotności pozostawia głęboką ranę, która z czasem zasklepia się w brzydką bliznę gotową na ponowne otwarcie. Płomień piekielny wydaje się delikatnym policzkiem, gdyby porównać go do odtrącenia.
"Przygotuj mnie Ojcze na kolejne uderzenia, na kolejny upadek. Na więcej uszkodzeń, zadrapań. Na więcej cierpienia i smutku. Przygotuj na nadchodzący czas pożegnania. Uświadom tym wszystkim pustym ludziom, że się poddałam. Powiedz im, że potknęłam się na płaskiej drodze z powodu własnego egoizmu. Przekaż, że ich kocham, traktuję jako prawdziwych przyjaciół. Że ich rozumiem. I powiedz mojej drugiej połówce, że zawsze będę go kochać. Bezustanna walka mnie zmęczyła, a nogi zaczęły się uginać pod ciężarem mojego martwego ciała i umysłu. Jeżeli wykrzyczysz im to wszystko i przygotujesz mnie na koniec...dziękuję." rozmowa w myślach. Wyżalenie się czemuś lub też komuś dało chwilowe ukojenie uciemiężonej duszy. Podzielenie się swoim bólem odciążyło na kilka chwil zmęczoną dziewczynę o długich włosach jak ze snu. Szklące się i zamglone oczy wyrażały więcej niż długa przemowa. Wiatr poruszał kosmykami jasnych włosów. Postać uniosła głowę i spojrzała na przepiękny tej nocy księżyc, który wcale nie był samotny. Wirował wokół Ziemi w odwiecznym tańcu. Widownia w postaci wielu gwiazd oglądała z zapartym tchem całe widowisko nie zamykając powiek. Tylko kurtyna powstrzyma te ciała niebieskie od podglądania przez ludzi, przez zwierzęta i rośliny. Ową kurtyną jest świt. Zazdrosne słońce wkracza na scenę i pokazuje swoje piękno. Ta zrozpaczona dziewczyna jest Ziemią, a jej ukochany księżycem. Bez niego Ziemia przestałaby istnieć, a bez Ziemi księżyc nie zakotwiczyłby się nigdzie indziej. Przyciągany przez słońce zniknąłby w jego gorących objęciach. Tylko kto jest ognistą zazdrosną kula?
Dziewczyna o jasnych długich włosach nie chciała przestać myśleć o tym jedynym. A wyobrażając sobie ich rozstanie wzrastał w niej gniew. Mózg ponownie zaczął wysyłać impulsy do komórek, tkanek, mięśni, narządów. Jedna decyzja spowodowała odrzucenie żalu, który zastąpiła złość. Kosmyki włosów zostały podrzucone do góry. Dziewczyna uniosła się, a podmuch wiatru zwiał kaptur z głowy. Caterine. Łzy spływały po policzkach niczym rwące rzeki - Tygrys i Eufrat, Ganges i Indus. Dwie równoległe rzeki dające życie i nadzieję ludziom. Dające możliwość powstania i rozwoju. Dziewczyna zacisnęła pięści przebijając swoją skórę długimi paznokciami. Zacisnęła zęby i zmarszczyła brwi. Powstrzymywanie się nie prowadziło do niczego.
-MAX!!! -krzyk rozbrzmiał echem wśród drzew i budynków. Pomimo światła księżyca wciąż panowała ciemność, lecz jej źrenice zwężyły się do rozmiarów ziarenka piasku. Tęczówki koloru zielonego z jakiegoś powodu nasyciły się niebiesko-żółtą barwą. Nogi działały same. Caterine ruszyła odszukać tego, kto jest dla niej ważny. A jeśli jest już za późno? Wybaczyć na pewno by jej wybaczył, ale jeśli nie będzie mógł wypowiedzieć nawet jednego słowa? Jeśli nie będzie mógł poruszyć dłonią, przytulić jej do siebie, to co wtedy? Co jeśli ziemia go przytuli, a tylko kruki będą widzami ostatniego aktu w jego życiu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz